Zajęta sortowaniem dojrzewających roślinnych próbek w laboratorium, zerkała co jakiś czas w okno, w kierunku Ziemi. Stacja Kosmiczna sunęła bezszelestnie po okołoziemskiej orbicie, udostępniając widoki kolejnych połaci ‘błękitnej’ planety. Dźwięk cicho szumiących wentylatorów zagłuszany był jedynie przez spokojną melodię, którą delikatnie podśpiewywała pod nosem. Sczepione ze sobą sekcje Modułu Naukowego czasami lekko się kołysały. Drgania, przenoszone na elastycznych łączeniach, rozchodziły się wzdłuż całej Stacji. Kolejne drżenie wydało jej się silniejsze od pozostałych, więc zastygła w bezruchu, nasłuchując. Nagły odgłos skrzypienia, przerwał melodyjną ciszę i zdekoncentrował ją na tyle, że przez nieuwagę wysunęła nogi z opasek przytrzymujących. Odepchnęła lekko próbkę i pochwyciła uchwyt zainstalowany na ścianie sekcji. Jednak nie zdołała się go przytrzymać i nie udało jej się wrócić do równowagi. Przelatując powoli przez całe pomieszczenie, zatrzymała się miękko na przeciwległej ścianie. Stacja kończyła wykonywać rutynowy manewr, z wykorzystaniem bocznych silników, stabilizując swoją wysokość nad Ziemią. Współpracownik, obserwujący jej nieudolne ruchowe zmagania w stanie nieważkości, kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Widzę, że wciąż nie możesz się przyzwyczaić? - zagadnął, przyglądając się jej uważnie. Spojrzała na niego z nieporadnym uśmiechem.
- Na razie wystarczy. Zrobimy przerwę. - Zdecydował i pociągnął ją za rękę w kierunku wyjścia. Wynurzyli się przez śluzę na korytarz. Wykonując płynne ruchy, wzdłuż ścian z okrągłymi oknami, poruszali się zwinnie do przodu. Po kilku metrach kobieta zatrzymała się przy jednym ze szklanych otworów, chcąc po raz kolejny wyjrzeć w kierunku Ziemi. Współpracownik płynnie odwrócił się w jej stronę i, chwytając za uchwyt przy ścianie, zatrzymał nieco dalej. Widząc, jak szeroko otwiera przerażone oczy, zbliżył się i sam wyjrzał na zewnątrz…
---
Wstrzymała oddech, analizując uzyskane dane. W półmroku, rozświetlanym jedynie ekranami monitorów, po raz kolejny usiłowała skupić całą swoją uwagę na rzędach cyferek. Kilkanaście godzin spędzonych na jednym z teleskopów, w potężnym kompleksie astronomicznym w Truszczynach, dawało się teraz porządnie we znaki jej zmęczonemu organizmowi. Dane przesłane przez znajomego miłośnika rozgwieżdżonego nieba były na tyle precyzyjne, że bez trudu odszukała pędzącą w przestrzeni międzyplanetarnej skałę. Patrzyła z coraz większym przerażeniem na wypełnione pola tabelek i projekcję przebiegu orbity potężnej asteroidy. Oddychała głęboko i niespokojnie. Ciche pikanie wskazywało na pojawienie się kolejnej partii danych. Ponownie wstrzymała oddech, sczytując je w skupieniu. Blade światło ekranu odbijało się na jej twarzy, uwidaczniając spływające ze skroni krople potu. W końcu opadła zrezygnowana na oparcie fotela i odchyliła głowę w kierunku niewielkiego, uchylonego okienka. Niesiona nocą cisza, przerywana jedynie delikatnym szumem aparatury i wentylatorów, nie dawała spodziewanego wytchnienia. Wstała i przeszła się wzdłuż ciemnego pomieszczenia, nie bardzo wiedząc, co ma teraz zrobić.
- A co, jeśli jednak się mylę? - niespokojne myśli kłębiły się w głowie. Dochodziła północ. Wzięła kilka głębokich oddechów. Dała sobie parę minut na uspokojenie emocji. Ostatecznie zdecydowała rozesłać uzyskane wyniki, gdzie tylko się da.
- I co dalej? - zastanawiała się, schodząc po stopniach ogromnego gmachu, skrywającego pod kopułą potężny teleskop. Szła, stawiając nerwowo kroki. Wykonała telefon do domu, ale nikt nie odbierał. Rozglądała się wokół, głęboko oddychając. Ogromna winnica, sąsiadująca z Obserwatorium, ciągnęła się aż po horyzont. Spojrzała w rozgwieżdżone, emanujące spokojem, niebo. Stała tak dłuższą chwilę, otulona nocną ciszą. Próbowała zebrać rozgorączkowane myśli, aż w końcu podjęła decyzję.
- Należy mu się odpowiedź. - wyszeptała, wsiadając do auta. Nie potrafiąc ocenić, ile czasu pozostało, ruszyła z piskiem.
- Widzę, że wciąż nie możesz się przyzwyczaić? - zagadnął, przyglądając się jej uważnie. Spojrzała na niego z nieporadnym uśmiechem.
- Na razie wystarczy. Zrobimy przerwę. - Zdecydował i pociągnął ją za rękę w kierunku wyjścia. Wynurzyli się przez śluzę na korytarz. Wykonując płynne ruchy, wzdłuż ścian z okrągłymi oknami, poruszali się zwinnie do przodu. Po kilku metrach kobieta zatrzymała się przy jednym ze szklanych otworów, chcąc po raz kolejny wyjrzeć w kierunku Ziemi. Współpracownik płynnie odwrócił się w jej stronę i, chwytając za uchwyt przy ścianie, zatrzymał nieco dalej. Widząc, jak szeroko otwiera przerażone oczy, zbliżył się i sam wyjrzał na zewnątrz…
---
Wstrzymała oddech, analizując uzyskane dane. W półmroku, rozświetlanym jedynie ekranami monitorów, po raz kolejny usiłowała skupić całą swoją uwagę na rzędach cyferek. Kilkanaście godzin spędzonych na jednym z teleskopów, w potężnym kompleksie astronomicznym w Truszczynach, dawało się teraz porządnie we znaki jej zmęczonemu organizmowi. Dane przesłane przez znajomego miłośnika rozgwieżdżonego nieba były na tyle precyzyjne, że bez trudu odszukała pędzącą w przestrzeni międzyplanetarnej skałę. Patrzyła z coraz większym przerażeniem na wypełnione pola tabelek i projekcję przebiegu orbity potężnej asteroidy. Oddychała głęboko i niespokojnie. Ciche pikanie wskazywało na pojawienie się kolejnej partii danych. Ponownie wstrzymała oddech, sczytując je w skupieniu. Blade światło ekranu odbijało się na jej twarzy, uwidaczniając spływające ze skroni krople potu. W końcu opadła zrezygnowana na oparcie fotela i odchyliła głowę w kierunku niewielkiego, uchylonego okienka. Niesiona nocą cisza, przerywana jedynie delikatnym szumem aparatury i wentylatorów, nie dawała spodziewanego wytchnienia. Wstała i przeszła się wzdłuż ciemnego pomieszczenia, nie bardzo wiedząc, co ma teraz zrobić.
- A co, jeśli jednak się mylę? - niespokojne myśli kłębiły się w głowie. Dochodziła północ. Wzięła kilka głębokich oddechów. Dała sobie parę minut na uspokojenie emocji. Ostatecznie zdecydowała rozesłać uzyskane wyniki, gdzie tylko się da.
- I co dalej? - zastanawiała się, schodząc po stopniach ogromnego gmachu, skrywającego pod kopułą potężny teleskop. Szła, stawiając nerwowo kroki. Wykonała telefon do domu, ale nikt nie odbierał. Rozglądała się wokół, głęboko oddychając. Ogromna winnica, sąsiadująca z Obserwatorium, ciągnęła się aż po horyzont. Spojrzała w rozgwieżdżone, emanujące spokojem, niebo. Stała tak dłuższą chwilę, otulona nocną ciszą. Próbowała zebrać rozgorączkowane myśli, aż w końcu podjęła decyzję.
- Należy mu się odpowiedź. - wyszeptała, wsiadając do auta. Nie potrafiąc ocenić, ile czasu pozostało, ruszyła z piskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz